Ciężko jest, jeżeli doświadczamy brak akceptacji ze strony najbliższych w sprawie naszych pasji. Niestety taka przykra historia dotknęła Ewelinę, która mimo wszystko zgodziła się opowiedzieć o tym na łamach mojego bloga.
Zapraszam Was na wspólną podróż po zakamarkach Petronelki.
Historia Eweliny
Odkąd sięgam pamięcią, w domu zawsze były jakieś serwetki, głównie białe. Robiła je na szydełku moja siostra. Miałam wtedy 7-8 lat a ona była już prawie pełnoletnia. Nie chciała mnie nauczyć szydełkować a ja się nie upierałam. Nie byłam zainteresowana robótkami.
Wiele, wiele lat później czyli jakieś 4-5 lat temu moja ciocia zaczęła obdarowywać nas swoimi pracami robionymi na szydełku. Były to przepiękne ozdoby świąteczne a także serwety i bieżniki. Byłam nimi oczarowana. W końcu pomyślałam sobie, że jeśli moja ciocia potrafi robić takie cuda to ja też spróbuję.
Pierwszymi moimi pracami był kapelusz na szydełku oraz szal wykonany na rękach.

Szal robiony na rękach okazał się prostszy niż się wydawało a efekt przerósł najśmielsze oczekiwania.

Jak Wam się podoba ten niezwykły kapelusz?
Potem wykonałam kilka ocieplaczy na kubki.

Łuska sprawia, że ocieplona szklanka wygląda bardziej elegancko.

Kolejny ocieplacz został przystrojony dwoma czerwonymi kwiatami.

Jak myślicie, kotek to czy myszka?
Aukcje charytatywne
Rodzina nie była zachwycona moim nowym hobby, ale ja bardzo chciałam nauczyć się szydełkować. Nie wiedziałam od czego zacząć. Dołączyłam do kilku grup na FB o tematyce szydełkowej. Na jednej z nich ogłosiła się grupa, która robi kocyki z elementów i potem przekazuje kocyk na aukcje charytatywne dla chorych dzieci. Pomyślałam, że to super pomysł, nie będę robić bez celu a zrobione przeze mnie elementy stworzą spójną całość. W dodatku pomogę chorym dzieciom. Starałam się zrobić chociaż kilka elementów do każdego nowego projektu. Serce mi się śmiało jak tylko rozpoznawałam swoje elementy na kocykach, które potem wystawiano na aukcje na rzecz chorych dzieci.

Piękne kwadraty w żywej kolorystyce.

Pośród elementów nie mogło tez zabraknąć kwiatowego motywu.

Ten kocyk został bardzo wzbogacony w elementy przez Ewelinę.
Ośmiorniczki dla wcześniaków
Jakiś czas później dołączyłam do nowej akcji Ośmiorniczki dla wcześniaków i tam poznałam wiele wspaniałych kobiet, które podobnie jak ja zakochały się w szydełkowaniu. A dzięki swoim umiejętnościom pomagają wcześniakom. Wykonałam swoje pierwsze w życiu ośmiorniczki.

Wcześniaki na pewno były zadowolone z takiego daru serca.
Wielkanocny kogut
Gdy zbliżała się Wielkanoc w Internecie zobaczyłam ślicznego koguta. Chciałam takiego zrobić, ale nie miałam wzoru. Byłam jeszcze bardzo początkująca i kompletnie zielona z amigurumi. Kogut jednak powstał. Pochwaliłam się nim na grupie szydełkowej. Niestety nie zdobył dużej sympatii. Jedna pani stwierdziła, że jest śmieszny (zabawny).

A, co Wy sądzicie o takim koguciku?
Dziś sama się uśmiecham jak patrzę na tego kogucika. Wiem, oczy do poprawy 🙂
Koronkowa przygoda
Przyszedł czas także i na kordonek. Robiłam serwetki w każdej wolnej chwili. Byłam z nich bardzo dumna. Wkońcu powstała moja pierwsza, bardzo duża serweta. Znów pochwaliłam się nią na grupie szydełkowej, ale i ona nie zebrała dużo lajków i miłych komentarzy. Pewnego razu poprosiłam bliską mi osobę, aby szczerze powiedziała mi jakie są te moje serwetki, ładne czy nie?
W porównaniu z paniami, które szydełkują 10-20 lat to twoje prace są po prostu śmieszne – usłyszałam. I tak zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze robię zajmując się szydełkowaniem. Straciłam ochotę na dalszą naukę. Sama byłam sobie winna, bo poprosiłam o szczerą odpowiedź. Było mi trochę przykro, ponieważ bardzo wierzyłam w swoje prace. Dziś doceniam tamtą szczerość. Mam świadomość, że moje prace nie są jeszcze tak idealne aby mogły konkurować z pracami osób, które szydełkują od kilkunastu lat. Z pokorą przyjmuje każdą krytykę i się nie poddaje tylko nadal ćwiczę, ćwiczę.
Bazarek charytatywny dla chłopców
O tej sytuacji opowiedziałam dziewczynom, które szydełkują. Otrzymałam od nich wielkie wsparcie i nie przestałam szydełkować. Kilka dni później koleżanka zapytała mnie, czy podaruje kilka swoich prac na bazarek charytatywny na rzecz synów jej znajomej. Chłopcy są bardzo chorzy i każdy fant się liczy. Nie byłam pewna czy warto jeśli moje prace są śmieszne. Czy w ogóle znajdą nabywców. Po namowach i miłych słowach zdecydowałam się przekazać swoje prace na aukcje. Do dziś pamiętam uczucia, które mi towarzyszyły publikując na bazarku zdjęcia moich serwetek wraz z krótkim opisem. Serce waliło mi jak oszalałe za każdym razem, kiedy wrzucałam kolejną prace na bazarek dla chłopców. Dla mnie to było niezwykłe przeżycie. Czułam ekscytację, radość, dumę, satysfakcję. Nadal wspieram chłopców swoimi pracami. Szczególnie w okolicach świąt. W okresie przedświątecznym ludzie chętniej biorą udział w akcjach charytatywnych. Moje prace można wylicytować za pośrednictwem FB Pomocy dla Stefka i Ignasia. Zwykle wszystkie moje prace znajdują nabywców z czego jestem ogromnie dumna.
Przykra historia z dobrym zakończeniem
Teraz kilka słów o moim blogu. Jak już wspomniałam rodzina nie akceptowała mojego hobby. Zresztą do dziś nie akceptują. Nie miałam komu pokazywać swoich prac bo jak pokazywałam rodzinie to zaraz zaczynała się kłótnia. I tak w mojej głowie powstała myśl o utworzeniu bloga. Przez kilka tygodni trzymałam swój pomysł w tajemnicy. Opowiedziałam jedynie koleżance, która od wielu lat prowadzi swój blog. Otrzymałam od niej kilka cennych rad. Jak już byłam pewna, że chce utworzyć blog, powiedziałam o tym swojej rodzinie. Ich reakcji nie przytoczę 🙁 Szukałam odpowiedniej nazwy bloga, chciałam aby to była nazwa bezpośrednio nie sugerująca tematyki. Z tego względu, że szydełkowanie to nie jedyna moja pasja. Drugą pasję dzielę z mężem. Mamy małą działkę za miastem i tam wspólnie się relaksujemy dłubiąc w ziemi. Brałam pod uwagę posty związane także moją działką.
Nazwa miała być także niebanalna a najlepiej taka, którego znaczenia nie każdy zna. Zaczęłam szukać w gwarze poznańskiej jakiegoś słowa i znalazłam PETRONELKA. Znalazłam także logo, które mi się spodobało. Znacie znaczenie słowa petronelka w gwarze poznańskiej? Petronelka to biedronka 🙂
Mój pierwszy post ukazał się 13 lipca 2016r. Były to lampiony, zdjęcia wykonałam na swojej działce.

Lampiony okazały się niecodzienną ozdobą działki Eweliny i jej męża.
Ulubione prace Eweliny
Zapraszam Was na mój blog, sami ocenicie czy moje prace nadal są śmieszne. Poniżej kilka moich ulubionych prac.

Chusta to ozdoba każdej kobiety.

Bardzo podoba mi się ta kolorystyka.

Zazdroszczę Ewelinie pomysłu na wyeksponowanie serwetki. 🙂

Kolejna chusta, a moją uwagę zwróciły piękne długie włosy 🙂
Serdecznie Was zapraszam do odwiedzenia bloga Eweliny. Jak widzicie nie każda przykra historia źle się kończy. Ze złych rzeczy można wyciągnąć coś dobrego.
Ja ze swojej strony serdecznie Was zapraszam do przeczytania wpisu o drewnianych rączkach Ani, wpisu Iwony o jej początkach szydełkowania, wpisu o największym marzeniu Weroniki oraz wpisu Magdy o jej sznurkowym życiu.
A już dzisiaj zapraszam Was na kolejny wpis z serii Moje początki z szydełkiem.
A może i Wy macie ochotę opowiedzieć swoją historię? Czekam na Wasze maile opisujące początki z szydełkiem. ?